Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/363

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tak Panie! nikt mię obrazić nie raczył
Bym dla miłości Twojéj mu przebaczył;
Srogością dla mnie ludzka dobroć była,
Bo mię tém niebios może pozbawiła.


Jestem więc Panie bez żadnéj zasługi,
Nie uskarbiłem jéj przez wiek tak długi;
Lękam się kary, którąś mi przeznaczył:
Bo czy przebaczysz, gdym ja nie przebaczył?“


Śpiew łabędzi! Szczęśliwy, komu niebo pozwoli rozpieścić i rozbroić nim srogą śmierć, że go tak lekko przenosi z jednego bytu w drugi, jak przeniosła wielkopolskiego wieszcza.