Przejdź do zawartości

Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

salcesonem, czém bądź nadzianym (na to reguły nie było), bajce należało być treściwą i jak ze zgryzionego orzecha wyłuszczać się zdrowém ziarnkiem prawdy moralnéj lub praktycznéj. Takie wymagania, u których na straży stał Krasicki i Trembecki, narażały na niebezpieczeństwo trudnéj rywalizacyi, a ztąd exkomunika Ezopowego rodzaju. Do tego wmówiono w publiczność, że bajki dobre są tylko dla dzieci, i Krasickiego zostawiono dzieciom, zapominając ile w nich głębokiéj filozofii życia, ile wyższych poglądów na wypadki towarzyszące jego epoce. Czytałem w Bibliotece Warszawskiéj glossy nad niektóremi bajkami Krasickiego znakomicie napisane przez Erenberga, który jenialnie rozwinął pomysłowy zarodek poety, i zarazem wykazał wysokie znaczenie jego bajek potrącających o pytania niemogące postać w umyśle dziecięcym. Już to samo pokazuje, jak niesłusznie zepchnięto te małe arcydzieła do sfery, dającéj im wprawdzie wielką popularność, lecz tego rodzaju, jakby kto bronzowe fantazye greckich i rzymskich rzeźbiarzy, znajdujące się w muzeum burbońskiém w Neapolu, pomieścił w sklepie dziecinnych zabawek.
Wszystko to było robotą krytyki o ciasnych