Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tury, mimo rozpaczy szukającéj odwetu w bluźnierstwie?
Co nie jest najwyższym rozumem, nie może być najwyższą poezyą.
Ten świat nie jest paradoksem Twórcy, lecz prawdą.
Toż i paradoksalny poeta mimo całéj potęgi wyobraźni i czucia, nie jest jeszcze prawdziwym poetą. Lot jego zwichniony; zamiast wzbijać się do słońca, pędzi w przepaść, i obłąkuje w mrokach zwątpienia i rozpaczy, tych, co mu się porwać dali.
Czegéż mu brakowało, żeby był największym jeniuszem w dzisiejszości? Oto harmonii darów poetycznych. Ma on wyobraźnię, twórczość, czułość, wewnętrzną tęsknotę nigdy niezaspokojoną, ma wszystko, lecz w nierównym stosunku do innych przymiotów, tworzących tak wielkiego człowieka, jak wielkiego poetę.
Rozsądku i moralnych podstaw brakuje jego jeniuszowi, będącemu raczéj jeniuszem sofizmatu, niż prawdy. Nie można téż inaczéj zdefiniować go, tylko że to był największy sofista poezyi, grający na najszerszéj skali paradoksów.
Dla czegóż wiek nasz podniósł go tak wy-