Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwłaszcza dla tego, że Brandeburg w swojéj mowie zagajającéj nie wyrzeka się wcale działań Frankfurtu z téj epoki, gdy nas ćwiertowano.“
W tymże duchu pisze do drugiego synowca swego Józefa obranego posłem na sejm w r. 1852.
„Był czas, w którym mi mówiłeś: „„Szczęśliwy czas waszego pokolenia, boście przynajmniéj mogli coś zrobić dla kraju, i wspomnieniem dawnych, choć bezkorzystnych zasług, uzacnić waszą starość.““ — Otóż teraz przez wybór ostrowski (w Ostrowie) nadarza ci się podobna pora. Niewymawiaj się więc. Przyjm urząd deputowanego. Zdolności twoje, obywatelski obowiązek, rzecz religii, która jest w niebezpieczeństwie, wymagają tego po tobie. Winieneś coś nakoniec i imieniowi naszemu. Wiem, że niedogodność z tąd w domu i przykrości w Berlinie cię czekają; lecz inni przemogli te zawady, miałżebyś ty jeden zważać na nie? Nie idzie tu o mowy, lecz o dyskusye w komisyach, o ścisłość i jedność w zdaniu grona polskiego; możesz się wiele przyczynić do rozjaśnienia jednych, utrzymania drugich. Wszyscy przyznają ci podobne zalety, a moc charakteru i prawość duszy ułatwią ci drogę. Prawda, że trzeba wiele wiary i cier-