Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do których lub sam przez dziwactwo dawał powody, lub téż zwykła zazdrość ludzka były przyczyną. Nie te przecież nieprzyjemności były powodem obłąkania, choć czasem cierpiał, był przecież zawsze wyższy nad nie. Obłąkanie jego pochodziło z organizacyi wewnętrznéj.
....Przy końcu mawiał, iż poznaje, że świat się jakąś wielką siłą odradza, i że wszystko nową przybrać musi postać.... — Wychodził przed dom w Rogalinie, zdało mu się, że Warta go zalewa, że mu ręce, nogi ucinają, że krew go otacza, zalewa. Dziesięć dni przed śmiercią biedna wdowa w Poznaniu przyszła go prosić o pomoc dla siebie i dzieci mnogich. Dał jéj karteczkę do kasy swojéj. Wdowa zeszedłszy ze schodów, czyta i widzi asygnacyę na 200 talarów z dodatkiem: do zapłacenia po mojéj śmierci. Wraca więc i mówi biedaczka, że umrze z głodu nim co na tę kartkę dostanie; wreszcie że i ona i tyle biednych prosi o jego życie, że żyć będzie i żyć musi. Raczyński opiera się, mówiąc, że wkrótce ją dojdzie ten fundusz, bo już wnet umrze; w końcu zmiękczony łzami biednéj, dał rozkaz zaraz wypłacić.