Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przemysłu, to jest że panowie każą, wielu z swoich chłopów uczyć rzemiosła, a to dla tego, że sprzedając biegłego rzemieślnika, więcéj zań otrzymują.“
Lubo handlarstwo i przemysłowość rosyjskiego ludu, lody i zawieruchy nie miały czém obudzić poetycznego zapału, jednakowoż opisuje raz jedną chwilę, w ciągu swego wygnańczego żywota którąby można nazwać kwiatkiem z pod śniegu.
......„Położyłem się wczoraj o godzinie 11éj wieczorem. Księżyc świecił blado i smutnie. Kilkadziesiąt sani chłopskich wracało z miasta na wieś przez moją ulicę. Zaczęto śpiewać na tych saniach smętne dumki; to jest jednę tylko wszyscy śpiewali, każde sanie swoją strofę i tak czasem ostatnie sanie odpowiadały pierwszym sankom. Nieuwierzysz jak to było melancholiczne, smętne, urocze, jak przypominające gondole Wenecyi. Wrażenie to było tém silniejsze, że odpowiadało i smętności nocy i stanowi obecnemu duszy. Otworzyłem okno mimo mrozu i ścigałem te głosy niknące w dali i w zawiejach burzy. Lud tutejszy bardzo jest śpiewający. Przedmiotem wszystkich prawie pieśni jest miłość, melodyą smętność. Żal mi że rozumieć nie