Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.

Wybuch rewolucyjny, pożądany i przewidywany przez jednych, odpychany przez drugich, jako źródło niewyczerpanych nieszczęść, mogących zniszczyć kwiat młodzieży, a kraj odrębnego bytu pozbawić — spełnił się jednéj listopadowéj nocy.
Długo tłumiony odwet za pietnastoletnie upokorzenia i krzywdy, dał się poznać w napadzie na Belweder. Wypłoszony z groźnego gniazda brat carski ustąpił z garnizonem rosyjskim i nie śmiał nawet próbować owładnięcia stolicy, niepewnéj jeszcze czy wojsko polskie stanie po stronie rewolucyi.... Nieliczne bowiem oddziały wciągnione do spisku, nie dawały dostatecznéj rękojmi, że wytrzymają atak rosyjskiego garnizonu i części polskiéj gwardyi pozostającéj przy boku w. księcia. Atoli bądź wrodzony brak odwagi, bądź wewnętrzny niepokój obciążonego krzywdami sumienia, bądź złośliwa myśl oddania całego królestwa na pastwę caryzmu — spowodowały odwrót — i w. książę oddał kraj w ręce rewolucyi.