Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi piszesz ma w sobie wiele dobrego, ale pomimo religii którą czuję w sobie dość głęboko, same misye nie zawsze są dobre, podług mego zdania. Po co ta nadzwyczajna reprezentacya religijna? Na co ta krucyata księży przeciw zbrodniom? Cóż to tak nagłego wymaga lekarstwa w świecie moralnym? Czyż mniéj jest religii w sumieniach, niżeli przed dwudziestu laty? czy więcéj rozpasania w stadłach małżeńskich i mniéj cnót domowych? Nie, zapewne. Z téj strony przynajmniéj lepsi jesteśmy od przeszłego pokolenia. Przedtém wszyscy prawie mężowie, żony, zwłaszcza w stolicy, byli źli; a teraz już ich pojedyńczo cytujemy. Pytam się teraz czyśmy tę zbawienną zmianę misyom winni? — Są zbrodnie na nowo grożące moralności świata, ale o tych nie będziemy słyszeć w misyach jako to: o podłości, obojętności, zbrodniczéj trwodze i braku wstydu obywatelskiego: Natoby trzeba krucyaty; ale jéj nie będzie. Nie widzę innego rodzaju zbrodni zagęszczonych; każdy doświadczeniem spokojniejszy i moralniejszy, a szczególne przykłady nie są dowodem. Zresztą, po co lud wyciągać z okręgów parafii? Pleban znając bliżéj swego parafianina, zajmuje się niejako