Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Daléj uderza na gwałcenie języka i przytacza kilka wyrażeń wyjętych z ówczesnych poematów, nie powiem żeby szczęśliwie. I tak wiersz z Zamku kaniowskiego: „Mruczały mu sosny piosenkę żeglugi“ bardzo malowniczy, bo czytelnika przenosi na łódź dnieprową pomykającą w ciszy, przy szumie pobrzeżnych borów; podobnież inny wiersz: „Puhacz po nad śnieżne majaczący Tatry“ także nikogo dziś nie razi. Jedne tylko niepoetyczne przesady wyjęte z Sonetów Jana Nep. Kamińskiego jak wtenczas tak i dziś nie są wolne od śmieszności. Z argumentów tych, zbyt słabych żeby się mogły utrzymać, wzrastające co rok bogactwo języka piśmiennego, gibkość i barwność wyrabiającego się stylu, zrobiły doraźną sprawiedliwość. Romantyzm przez przybranie prowincyonalizmów, przez wyłamanie się z formułek przyjętych wyrażeń, w drewniany i mdły sposób pisania wlał życie.
Listy te, lubo pełno w nich zdań trafnych i pomyślanych głęboko, nie zrobiły w swoim czasie większego wrażenia, prócz że wywołały nieukontentowanie Kaj. Koźmiana, który widząc, że Mickiewicz zyskał zasłużoną pochwałę, a i o jego Ziemiaństwie była zaszczytna wzmianka,