Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czcionkami francuskiemi, krążyła w rzadkich egzemplarzach, lecz w niezliczonych odpisach.
Patryotyczny ten głos, biorący pochop z wielkiéj narodowéj straty, przejmował do głębi duszy, i rozbudzał w młodzieży żądzę sławy i ofiar z nią połączonych, jak znowu zwięzłością stylu, dosadnością wyrażeń i artystyczną budową peryodów, lubo nie zawsze wolnych od napuszystości krasomówczéj, w modę wprowadzonéj przez Stanisława Potockiego, zyskiwał admiracyę ówczesnych stylistów, przenoszących manierę nad naturalną prostotę. W każdym razie mowa Morawskiego i treścią i czystością języka, lepszą była od wszystkich pochwalnych mów autora o Wymowie i Stylu. Co mię szczególniéj uderzyło w niéj, to trafność historycznego sądu o królu Stanisławie Auguście, o którym tak się wyrażał:
„Któż z nas bez westchnienia żałości, zdoła wspomnieć tego króla z krwi jego (Poniatowskiego), który chociaż może nie był przyczyną wszystkich klęsk i nieszczęść, owszem wskrzeszoném światłem usiłował odkryć tę drogę wartości narodowéj, którą poprzednia niedołężność dwuwieczną przykryła nocą; lecz nie umiał wynaleść w sobie tych przymiotów męzkiéj duszy, tak ko-