Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skreślenia żywota człowieka, którego wizerunek miałem przed sobą, a — tém łatwiéj się tłumaczy, że przeszłość zapełniona tylko postaciami bez duszy i ciała, strasznie ubogo wygląda — trzebaż ją było zaludnić, a tém samém ożywić. Nietylko odnosi się to do historyi, ale i do literatury, potrzebującéj także zainteresować osobistościami swoich uprawiaczy, bez czego, zeszłaby ona na suchą nomenklaturę bibliograficzną, i na pustą dyalektykę o rodzajach i prawidłach sztuki, pachnących zawsze abstrakcyą. Poeta czy prozaik, którego pisma przekazała nam przeszłość, a my po wielu wiekach czytamy je i podziwiamy, ma niezaprzeczone prawo zwracać na siebie uwagę, jako indywiduum nad pospolitość wyższe, wpływowe, odźwierciedlające; punkt światły, gdzie wszystko się zbiega, i zkąd się wszystko rozchodzi; istota, pomimo śmierci fizycznéj zawsze żyjąca w swoich tworach, będących ducha jéj cząstką; materyał nareszcie, z którego daje się mniéj więcéj odbudować człowiek ze swo-