Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szych dworach wielce popłaca, zjednały mu szczególniejsze względy u króla Zygmunta Starego i królowéj Bony, która zapewne znała się na niepospolitych głowach. Dano mu tedy i jurgelt, i stacyą szkalmierską i wieś w dodatku. Panowie znowu idąc za przykładem królewskim, nuż obsypywać pana Mikołaja donatywami, w czem biskup Gamrat niedał się wyprzedzić, puściwszy mu w dzierżawę Kurzełów i Biskupice. Opływając w łaski, niedziwimy się dla czego pragnął zachować swoją niepodległość, i po żaden urząd ziemski nie sięgał. Gdy mu z tego robiono zarzut, odpowiedział, iż w urzędzie dwa co najszlachetniejsze klejnoty obciążone być muszą: wolność a sumienie. Jednakowoż kiedy uczuł konieczną potrzebę poświęcenia usług rzeczypospolitéj, niewymówił się od urzędu poselskiego, i posłował po kilkakroć, będąc dobrze otrzaskan i włożon w sprawy koronne ze samego zwyczaju przysłuchiwaniu się obradom.
Kiedy wówczas każdy, co sięgał po wyższe stopnie, co chciał nabyć znaczenia między swoimi, chętnie puszczał się do Włoch, Francyi i Niemiec, gdzie rad słuchał uczonych wykładów po akademiach, i za towarzystwem sławnych nauką mężów się ubiegał — pan Mikołaj, rozmiłowany w zie-