Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nigdy do szarpania osobistości; karci on tylko grzechy swojego czasu, i staje się wymownym nad podziw.
„Cenzor, przed Rzymem skarży ten sam Rzym wyrodny.“ To jego własny wiersz najlepiej malujący ducha jego satyry, która nieograniczała się li na samych biczach kręconych na romantyków, ale nieraz chłosnęła i nadużycie publiczne. Do tego ostatniego rodzaju należy Mowa Katona Censora o obyczajach rzymskich, którą napisał podobno w roku 1811. Nawykły jak zawsze odnosić wszystkie pojęcia i uczucia do wzorów i dziejów rzymskich, tak i w tym wierszu włożył w usta Katona to, co sam chciał powiedzieć, na pewne swawole w wyższych sferach, szczególniéj na całe otoczenie ówczesnego naczelnego wodza Księcia Józefa. Są to niezmiernie silne i wymowne wyrzuty; każdy wiersz jak grot wpruwał się w odsłonione słabe strony i pewnie ocucił niejedno przygłuchłe sumienie:

„Gdzież są owe cnót wielkich i odwagi wzory,
Niezazdrośni wodzowie, dzielne dyktatory?
Już są w grobie...“

Albo ta apostrofa:

„Kto z was teraz Rzym pozna po tak wielkich stratach?
Czyli pewnie po mowie? czy pewnie po szatach?