Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mniéj niedowierzających, oświadczył że widząc zmianę w ich umysłach, pragnie dowieść czém jest. Jakoż obiecał im nazajutrz pokazać operacyą z dzieckiem umiejącym tylko polski język; następnie o północy pójść z nimi do ogrodu w pewnéj odległości od pałacu, żeby na grzmot, jaki usłyszą, niepowylatywały wszystkie szyby; a wtedy zobaczą takie dziwy o jakich się im ani śniło. Następnie pięćdziesiąt funtów merkuryuszu zamieni na czyste srebro i odda je na ubogich stolicy; nareszcie zrobi jeszcze jednę operacyą, która całą Warszawę zdumieniem napełni i dopiéro odjedzie za granicę zostawując Polskę w rozpaczy, że już go więcéj nie ujrzy.
Przerażona strona adeptów przyszła opowiedzieć to Moszyńskiemu, który z tego programu zaraz zmiarkował, że mistrz obawia się ogólnéj burzy przeciw sobie, ów grzmot zapowiedziany będzie zapewne zwykłą petardą, która obecnych zagłuszy i oćmi, a Wielki Kofta tymczasem dosiędzie ognistego smoka i z dyamentami drapnie przez powietrze.
Widać że przestroga skutek odniosła; gdyż pamiętnik pod datą 26. czerwca tak się wyraża:
„Nie ma go! Drapnął bez oporu własnych