Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

francuzkiego księcia d’ Enghien Kondeusza, w którym widziała przymioty rycerskie, mogące podobać się wojennemu narodowi. Następca ten, jak się współczesny Kochowski w Klimakterach wyraża: „urodził się w jéj głowie, a konsyliarze i ministrowie króla Kazimirza, zawinęli się to dziecię w miękkie powijać pieluszki faworów pańskich, zachęcając, zwabiając, to pieniędzmi, to podarkami, to promocyami, to bankietami i łaskawym do dworu przystępem, i tak najpierw co zacniéjszych panów senatorów, biskupów, dygnitarzy, potem szlachtę do podpisów sprowadzając, aby widziano że wielu tak zacnych i godnych ludzi na to zezwoliło.“
Dziedziczność tronu, a tém samém zapobiéżenie demoralizacji narodu przez zakupno głosów na elekcyach, było jedynym środkiem dźwignienia rzeczypospolitéj. Konieczność nakazywała rzecz tę prowadzić zręcznie i w sekrecie; tymczasem sekret trudnym był do ukrycia, gdyż wiele osób należało do planu, wreszcie zwietrzyli te roboty posłowie cesarscy bawiący w Warszawie, a widząc na co się zanosi, zaczęli stawać po stronie kardynalnego prawa wolnéj elekcyi i wystawiać przedniejszym osobom rzeczypospolitéj, iż te „praktyki francuskie“ jak je wtenczas nazywano, przyprawią