Strona:Lucjan Rydel - Pan Twardowski.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nieruchomy, jakby we śnie,
Oczyma tonął w obrazie
Zmarłej. — Mistrz ostał pomiędzy
Paziami — u drzwi na razie,
Aż król ocknie się w zadumie…
Ocknął się — a Mistrz coprędzej
Ugiął przed Panem kolano,
Król skinął — odeszli pazie,
On zaś rzekł: „To Waszmość umie,
Jak mi o tem powiadano,
Ukazywać zmarłych duchy?“
— „Umiem, Miłościwy Panie“.
— „To pokaż…“ — Z twarzą pobladłą
Urwał rozpoczęte zdanie
I zamilkł, a w ciszy głuchej
Z oczu kilka łez mu spadło.

Twardowski rozpoczął czary:
Przed królem stawił zwierciadło,
Zapalił ziół pęczek suchy,
Poszły z nich dymy i pary,
Aż wszystko na szkle osiadło;
Wtem jął dziwne czynić ruchy,
Zwolna, do taktu i miary.