Strona:Lucjan Rydel - Pan Twardowski.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Palą i łupią po kraju,
Lud zagarniają w niewolę.
Nim pospolite ruszenie
Zeszło się, by ciągnąć w pole —
Szlachta podolska tymczasem
O życie swoje i mienie
Walczyła. — Właśnie pod lasem
Chorągwie polskich rycerzy
Stanęły w bojowym szyku,
Aby mordów i grabieży
Pomścić się na najezdniku.
Tam, przed nimi na równinie
Cały kosz tatarski leży.
Nagle oczy szlachty braci
Przedziwny widok uderzy:
Górą przez powietrze płynie
Człowiek — do ptaka z postaci
Podobien; poły żupana
Jakby skrzydła na przestrzeni
Biją — a tarcz jakaś szklana
Blaskiem ogromnym się mieni,
W obydwu rękach trzymana
Wprost pod słońce… Z tarczy onej
Słup gorejących promieni