Strona:Lucjan Rydel - Pan Twardowski.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I ujrzał straszne zjawisko:
Łeb, jak ćwierć — o trupiej cerze,
Porośnięty ryżym włosem,
Ślepia krwawe i ukosem
Świdrujące, aż strach bierze;
Nos jak hak, rogi u czoła…
Straszydło skrzeczącym głosem
Wrzasło: — „Jestem! Kto mnie woła?!“
— Tuląc się do skalnej ściany,
Twardowski za karabelę
Brał, zimnym potem oblany;
A czart: — „Zaklęciem wezwany,
Waszmości do nóg się ścielę...“
— „Dyable, zdaleka stać radzę!...“
— „Czego żądasz?“ — „Chcę mieć władzę,
Rządzić piekielnemi siły;
Chcę nasycić wszystkie żądze;
Chcę posiąść wszystkie rozumy,
Bym znał świata bieg zawiły;
Chcę mieć szczęście i pieniądze,
Bym zdumiewał ludzkie tłumy!“
— „Co rozkażesz, wszystko zrobię,
I na każde zawołanie,
Zaraz wierny sługa stanie,