Strona:Lucjan Rydel - Pan Twardowski.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ledwie rzekła — miskę niesie
I przed Twardowskim ją stawia.
Miała jedynaczkę córkę,
Dziewczyna to była gładka,
Ale pyszna gorzej pawia
I drapieżna gorzej żbika.
Za latami płyną latka,
Lecz każdego zalotnika
Z gniewem, z drwinką precz odprawia.
Narzekała na nią matka,
Córka dogryzała starej,
Wieczne kwasy i grymasy,
Dąsy, fochy, płacze swary.
A żak dumał sobie z cicha:
— „Oj szkoda tej Nety, szkoda,
Co za foremna uroda!
Lecz przytem ta złość, ta pycha!
Hej ty koląca stokrótko,
Mężczyzną jestem — u licha! —
Umiałbym cię trzymać krótko,
Byłabyś wzorem kobiety!“
Tak sobie Twardowski wzdycha.
Patrząc na urodę Nety.