Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/497

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miał tu do śmierci pracować, nie przestaję Matkę Najśw. ustawicznie prosić i ufać w Jej pomoc.
Bardzo, a bardzo proszę o modlitwy.

(Z listu do M. Xawery Karmelitanki w Łobzowie).

Listy drogich Matek z 8/V 1911 odebrałem 21/VI 1911, bardzo za nie dziękując zabieram się do odpisywania. Niech W. Matka przeprosi ode mnie W. M. Przeoryszę, WW. MM. Teresę i Magdalenę, że osobno każdej nie odpisuję, bo niema sposobu. Tak jestem obecnie obarczony, że chwilki wolniejszej znaleść nie mogę. Rzeczy obecnie tak się mają: bardzo maleńko pozostaje do zupełnego ukończenia szpitala, więc przeniosłem się z dawnej chaty do nowego mieszkania, żeby zyskać na czasie, bo chodzić kilka razy dziennie na robotę i wracać, nie jestem w stanie, znaczy to bowiem robić 5 do 6 klm. dziennie, zatem większa część dnia schodziłaby na chodzeniu, co spowodowałoby też niemałą zwłokę. Dwie zakonnice już zamieszkały też w szpitalu, a trzecia przybędzie, jak chorzy przeniosą się z dawnej jamy do mieszkań dla nich pobudowanych. Przygotowujemy jak można najspieszniej wszystko, co potrzeba, żeby chorzy mogli być wprowadzeni, t. j. numerujemy odzież, przygotowujemy sienniki, oczyszczamy mieszkania, które jak zwykle po odejściu murarzy i t. p. artystów tak są zawalone gruzem i śmieciem, że wejść tam trudno i t. d. i t. d. Zakonnice pracują dzielnie z wilkiem poświęceniem i zaparciem się. Wziąłem oprócz tego jeszcze dwóch ludzi do pomocy, ale mimo to pracy jest wiele, zatem czasu wolnego zna-