Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/403

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zupełnie spokojny, wszystko będzie w porządku według najświętszej woli Pana Jezusa.
Kościół, dom dla zakonnic i mój dom, już do połowy wybudowany, mieszkania chorych ukończone wszystkie; kwestja rozprowadzenia wody po domu jest u nas obecnie na porządku dziennym. Fotografij Ojcu jeszcze nie mogę posłać, bo takowych nie mam. Skoro tylko będe je miał, zaraz Ojcu poślę. W porze deszczowej będą się odbywały roboty przeważnie wewnętrzne, t. j. umeblowanie i t. p. Nie idzie to tak, jakbym chciał, prędko, ale posuwa się ślimaczym galopem, bo trudności bez liku staje wciąż na przeszkodzie. Cóż robić! Dziej się wola Boża, na tym świecie niema kącika bez krzyżyka. Teraz ustawicznie naprzykrzamy się Najśw. Matce, prosząc ją o fundusz na utrzymanie jak największej ilości chorych i zakonnic do ich obsługi niezbędnych. Trudności mam sporo, oprócz tego stosunki to obrzydliwe, bo wszystkie rozkazy idą z Francji, dlatego bardzo a bardzo proszę drogiego Ojca o modlitwy.
Bardzo często Europejczycy, t. j. biali, tak się odzywają o czarnych: »Co? To stworzenie ma być moim bratem?! ja, mam go nazywać bratem, a w dodatku może jeszcze i kochać jak brata?! Alboż to człowiek? Tegoby tylko brakowało! Tak źle jeszcze nie jest i nieprędko dojdzie do tego. Nich chcę wcale wynosić się nad innych, ale tak się poniżać, żeby coś takiego (mówiąc to, z odrazą pokazują na czarnych) uważać za brata, to znowu za wiele — na to mnie nie stać«.
Ja sam takie zdania nieraz tu słyszałem i teraz, pisząc ten list, przyszło mi na myśl, że jeżeli