Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jeszcze mniejsza, trzymał się ściśle danego mu rozkazu. Ale rano przecie doskonale wiedział, że niema drzewa ani kawałka i ani pół słówka o tem nie pisnął, jakby to wcale do niego nie należało. Tego to już zrozumieć wcale nie mogę.
Nic więcej narazie donieść nie mogę, coby Ojca zajęło, a przytem tak się mi dziś jakoś nie pisze, sam nie wiem dlaczego, rad nierad, muszę skończyć. Czekając z niecierpliwością na list od drogiego Ojca, polecam się bardzo Jego łaskawej pamięci w modlitwach.