Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

da wszystko za jednym zachodem zrobić.

Staruszka je łyżką przywiązaną do ręki. (Zob. str. 146).


Ot zaraz mogę Ojcu przytoczyć jeden fakt, z którego Ojciec pozna, jak bardzo ludzie boją się trądem zarazić. Trzeba tył na barakach, w których obecnie mieszkają moi chorzy, poprawiać dachy przez burzę popsute z niektórych miejscach, bo woda zalewała wnętrze, jak już to, zdaje się mi, kiedyś Ojcu opisałem. Po skończonej robocie, przychodzi do mnie robotnik, który nic innego nie robił, tylko wszedł zewnątrz po drabinie na dach, pozsuwał dachówki i zeszedł na dół, i prosi żebym go wydezinfekejonował: »Niech Ojciec da mi tej wody, którą się myją, żeby choroba nie chwyciła«. Kpisz, czy żartujesz? — pytam go, — wszak po dachu chorzy nie