Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

narzekał na srogie grzechy Dworu y miasta Wiedeńskiego, których równi nigdzie nie kładł; na Ministrów Cesarskich, na pychę, na niesprawiedliwość, na rozpustę srogą miasta y Dworu; na Cesarza zaś grzechy d’omission, y że pozwala tych niesprawiedliwości Ministrom swym, sam się nie aplikuiąc, sam w te rzeczy nie wglądaiąc. Zemną czasu barzo mało miał mówić. Obiecował przecie wiktoryi; prawda, że czasem niby przez zęby. Po wiktoryi obłapiał mię, całował, a wzdychał, prosił, aby continuer bez omieszkania czasu: narzekał na lenistwo drugich, na niedbalstwo; mówił co należało, a potem nie mogąc na to y patrzyć, odiechał. Nie pisz tedy Wć m. s. tego do niego, co masz wolą: wiem pewnie, żeby mu to nie było miło, bo się on cale każe stósować do woli bożej.
U nas ludzi nie mało poczęło mrzeć; iedni z ran y postrzałów, drudzy z tey nieszczęsney dyssenteryi. Jam tu kilka czaiek kazał sprowadzić chorych z Wiednia do Preszburka; bo tu ludzie właśnie iako nasi, barzo dobrzy, poczciwi, y nam przychylni. Nie masz tu człowieka iednego tak z Panów, starszyzny oficyerów, iako y żołnierzów, aby go ta plugawa nie miała napaźdź choroba. Mnie P. Bóg z łaski swoiey ieszcze dotąd od niey zachował. PP. Hetmani obadway niebożęta chorzy, starszy na nogę, drugi na swe znów zwy-