Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

liczba dzieci, cale nie miała co robić, nie tylko w liście ale i w myśli. Że czasem nie wiele piszę, oh moia duszo! trzebaż było inszym przypisać przyczynom, nie téy, którą sobie niewinnie i niesłusznie imaginować raczysz. Pół świata ludzi iuż tylko mil kilka od siebie, a o tych wszystkich wiedzieć potrzeba, nuż o domowych, gdzie się samemu naymnieyszey rzeczy dotknąć potrzeba; a czasu na to nie dadzą. WMść moie serce dla miłości moiey, nie chciey tak rano wstawać, bo iakieżby to zdrowie znieść mogło, rano wstawać a kłaść się późno? Czego ieżeli WMść dla mnie nie uczynisz, to mnie wiele uturbuiesz y zdrowiu memu zaszkodzisz, a bardziéy ieszcze swemu, które iedyną iest moią tylko na tym świecie konsolatio. Co do miłości, osądźmy się moia duszo, kto w niéy bardziéy ziembnieie? We mnie ieźli iej lata iuż nie grzeią, serce iednak y umysł zawsze ciepły, zawsze gorący y iednostaynie kochaiący. W ostatku wszak się tak było rzekło mon amour, że też to iuż miał być votre tour, że się od WMci moiéy duszy, karesses zaczynać miały, a w tym cale nie dotrzymuią mi słowa. Tak tedy moia pociecho, swoiéy winy nie składać na kogo innego, a pokazać to nietylko w myśli, piśmie, mowie, ale y w rzeczy samey, że kochasz nie odmiennie naywiernieyszego swego Celadona, który tym kończąc, całuie wszystkie śliczności naywdzięcznieyszego ciałeczka iedynéy Ma-