Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

umyślnie tu przysłany imieniem Oyca S. Komunikował nas z rąk swych; Mszą miał y exortę niezwyczaynym sposobem, bo pytał, ieźli macie ufność w Panu Bogu, y odpowiedaliśmy mu wszyscy, że mamy, potym kilka razy kazał za sobą mówić głośno: „Jezus Marya, Jezus Marya.“ Mszą miał dziwnem nabożeństwem: prawdziwie to iest człowiek złączony z P. Bogiem, nie prostak, y nie bigot. Był u mnie na tamtey stronie Dunaiu na audiencyi więcéy niż pół godziny; powiadał co mówił z Cesarzem prywatnie, iako przestrzegał, napominał, pokazował dla czego P. Bóg te tu karze kraie. Na woynę mu samemu iść, ani się tu zbliżać nie kazał, y kiedy wczora rozgłoszono, że Cesarz iedzie, że mu gospody tu w Tulnie rozpisuią, on się tylko uśmiechał a głową pokazował, że nie. Jakoż to znać tylko finta, o czym y do mnie Cesarz pisał, chcąc niby się ze mną widzieć, a oraz i woyska wszystkie. Ale poznałem to, że temu barzo radzi, żem ia tego nie potrzebował, y owszem życzyłem, aby nad Krems daley się tu nie zbliżał, ponieważ woyska się dziś w imie Boże do nieprzyiaciela ruszaią, y w ciasnoty wielkie, góry y lasy wniydą. Tu zaś z tyłu mogą Tatarowie przyiść, aby tym ludziom, którzy idą pozad, znami się złączyć przeszkadzali. My się tu iuż kilka dni bieduiemy z przeprawami, a co raz nam ieszcze deszcz przeszkadza. Mosty lubo arcy do-