Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

krai, pogoda, y konie, moiey się chciały iako naylepiey akomodować intencyi. Boć to wielką biedę mamy z rzekami gęstemi, z górami i z ziemią tłustą. Szkoda w ludziach naszych barzo mała: nie kładę więcey kilkunastu zabitych Kozaków y żołdatów: postrzelonych tyleż drugie. Znacznego prawie nikogo nie zabito; postrzelono tylko P. Lanckorońskiego Starostę Stopnickiego[1] w nogę.
My tu iesteśmy w takim kraiu, że z niskąd żadney nie miewamy wiadomości. Ja, da Pan Bóg, z Eperiesa mam wolą napisać list do Cesarza, żegnaiąc go, a pokazuiąc mu, że mu nasza kolligacya przez osobę moią oddała Wiedeń, Austryą, y Królestwo Węgierskie. Jeśli to kto kiedy y dla kogo uczynił, a w tak krótkim ieszcze czasie, niech mi pokażą przykłady. Nie targowaliśmy się tu o szturny ani o batalie, iako się stało w dobywaniu Kazimierza pod Krakowem z Szwedami; ani nam miast Bańskich, t. j. kruszcowych w zastaw tak nie dano, iakośmy byli dali żupy Wielickie. — Nikt tu nie chce mówić po francusku: wszyscy teraz guter Daiczer, y nie pisuią, a nawet nie odpisuią y nie dziękuią. Całuię zatem wszystkie śliczności Wci s. m. iedynego. Mes baisemains a Mr le Marquis et a ma soeur[2].




  1. Franciszka Lanckorońskiego, który snadź później został podkomorzym krakowskim, a oraz wielickim i bocheńskim starostą.
  2. Był do tego listu dość znaczny jeszcze z tej samej daty przyczynek, który, gdy do zbyt drobiazgowych a nieprzyzwoitych żartów się odnosił, opuszczam.