Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ubogim ludziom dali pokóy, y aby do nas iako nayprędzey pospieszali[1].

Ale y temu się wydziwić nie mogą, (co znać z nieczytania listów, albo bez aplikacyi, pochodzi,) że się tam Wć obawiacie Tekolego, a Tekoli od granic tamtych iest mil z pięćdziesiąt, a od nas tu tylko mil sześć: ale byśmy się tylko ruszyli ku niemu, to zaraz idzie nocą mil kilka. Żona iego dotąd zawsze przy nim była. W dzień Sobotniey wiktoryi kazano mu tu było przyiść, y z Tatarami; ale spóźnił się, y tylko z dalekich gór patrzał, co się działo z Turkami. Kommissarze iedni tego zapieraią, a drudzy wymawiaią, że umyślnie spóźnił, aby był żadney nie dał do niechęci y nieprzyiaźni nam okazyi. Tatarowie zaś, czemu wcześnie nie przyszli, tego my poiąć, ani żadnym ludzkim dociec nie możemy sposobem. Apaffi stanąwszy w swym kraiu, zaraz się ma odezwać, y szerzey o wszystkiem postanowić. Tekolego zaś Kommissarze barzo nie kontenci z wizyty, którą mieli u Xięcia Lotaryńskiego, y z tych które u nich miewaią officyerowie y kawalerowie Niemieccy. Widzę, że sroga antypatya narodów. W klar mówią Węgrowie: „że ieżeli chcą, abyśmy odstąpili protekcyi Tureckiey, niechże weźmiemy polską, y niech iedno z nimi będziemy“. Ja zaś w tych terminach stawam iako medyator, prowadząc do zgody obiedwie strony.

  1. O gwałtach i łupieztwach litewskiego wojska w przechodzie tym przez Węgry, wspomina i Dalerak, Anecdotes de Pologne, I. 135.