Strona:Listy śp. Adama Mickiewicza do Pani Konstancyi.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
LIST SIÓDMY.






Szanowna i kochana Pani!


Namyślałem się nad Twoim zamiarem obrania jakiego spokojniejszego miejsca na pobyt. Rzeczywiście ze wszystkiego widać, że bieda wspólna czas jakiś przeciągnie się, a nam tylko pozostaje przetrwać burzę i słotę. Byłoby to łatwiej razem niż pojedyńczo. Ale o Twoim zamiarze nic stanowczego nie podobna wyrzec, bez poprzedniczego widzenia się. Należy wiedzieć dokładnie, jaka posiadłość może być na początek nabyta. Obmyśleć przytem środki, aby łożony fundusz był zapewniony łożącemu i pod żadnym pozorem na co innego nie był użyty. Zresztą określić wzajemne obowiązki każdego należnego do składu osady. Miejsce, jak mi się zdaje, dotąd najdogodniejsze we Francyi na granicach szwajcarskich, gdzie klimat i grunt naszemu podobny. Do Ameryki za daleko na nasze lata. Odpisz mi proszę, czy zawsze trwasz w tym zamiarze, i donieś, gdzie i kiedy moglibyśmy rozmówić się, bo bez tego trudno byłoby rzecz uskutecznić.
Ja dotąd zostaję w Paryżu. Czas jakiś byłem niepewny dalszego tu pobytu. Zdaje się, że teraz mię spokojnie zostawią. O naszych rodaków położeniu, nic ci dobrego donieść nie mam. Wszędzie smutek i ucisk i rozpacz. Długo ton stan trwać nie będzie, ale dla nas, kochana Pani, już kilka lat, są niemałym czasem. Szczęśli-