Strona:Liryka francuska. Seria pierwsza.djvu/028

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    ŚMIERĆ HIALMARA.


    Noc jasna; mroźny wiatr; śnieg jest czerwony.
    Tysiąc walecznych legło i bez mogił śpi:
    Na mieczu dłoń; bez ruchu; wzrok wślepiony
    W pustkę, gdzie krążą kruki nad oparem krwi.

    W oddali zimny księżyc blade zlewa płomię.
    Hialmar się z pośród trupów dźwiga resztą sił,
    I na głowicy miecza wspiera nieruchomie...
    Zasię purpura walki zdrojem płynie z żył.

    Hej! czyli z pośród wszystkich tych radosnych zuchów
    Ma jeszcze który w piersi odrobinę tchu!
    Z tych, którzy dzisia rankiem śród wiatru podmuchów
    Jako leśni ptakowie wgłos śpiewali tu?

    Wszyscy niemi. Mój szłom spękany. Złote ćwieki
    Zbroi mojej rozkował topór — śmierci brat.
    Z ócz płynie krew. I słyszę szum daleki,
    Podobny wyciu morza, albo wilczych stad.