Strona:Liote.djvu/010

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 6 —

nad jasnowłosą główką mojej narzeczonej. Niech słońce ją budzi codzień z rana snopem szczerozłotych promieni; niech kwiaty zakwitną pod jej drobnemi stopkami, a ptaszęta niech nauczą się dla niej najpiękniejszych śpiewów.
Ty mnie już nie zrozumiesz, opasły Hwashano, dokładna podobizno hipopotama... Albowiem powiedziane jest: komu rośnie wielki brzuch, temu serce chudnie — a któż w Hakodate ma brzuch większy od twego!
Czy wiesz, co uczyniła Liote? Na drugi dzień po moim odjeździe (przewidziałem to!) zjawia się u jej ojca wstrętny Matsuma, przybrany w świąteczną szatę. Gdy Liote, grzecznością jedynie powodowana, ofiarowała mu filiżankę herbaty, on wyschłą swą łapą zuchwale dotknął jej podbródka i szepnął (a śliny mu z ust leciały): «Moje pocałunki, o słodka Liote, mają smak złota, dobrego złota, kiedy całusy takiego smarkacza, jak syn Yakonina (to o mnie mowa!) są jedynie cmokaniem wiecznie głodnego urwipołcia. Więc namyśl się, malutka...»
Nie namyślała się długo. «Przedewszystkiem — pisze ona — wylałam mu na łysinę prawie wrzącą herbatę, potem tak nie-