Strona:Liote.djvu/007

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Z Anglii.

Hwashano, przezacny druhu i nauczycielu (dzięki niech będą opiekuńczym duchom, iż nauki twoje puszczałem zawsze mimo uszu), z za lądu Azyi i Europy ślę pozdrowienia tobie, a zarazem przypomnienie obietnicy. Gdzież jest owo szczegółowe sprawozdanie o postępkach wiadomych ci osób, zwłaszcza nędznika Matsumy. Niema sprawozdania, niema listu, niema nic! Miły mój Hwashano, nigdy nie powątpiewałem, iż jesteś stekiem rozmaitych wad i złych skłonności, tym naganniejszych, że nawiedzających cię w tak późnym wieku, pomimo to sądziłem... miałem cię za słownego, boleję więc nad nowym rozczarowaniem, jakie mi zgotowałeś.
Trzy miesiące, i ani słowa od Liote, ani o Liote.
Gdy myśląc o przestrzeni, jaka legła między mną i prześliczną córką czcigodnego