Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/435

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żliwe. Powiedzcie tylko, czy zdołał kto kiedy wydrzeć śmierci to, co już było jej łupem? Kto kiedy zdołał w umarłego nowe tchnąć życie? Kto?
— Jeden tylko Bóg — rzekł pobożnie Baltazar.

Ben-Hur skłonił się.
— O mądry Egipcyaninie! nie śmiem zaprzeczyć słowom twoim, bo zaiste, cóż moglibyście rzec, gdybyście widzieli człowieka, co pokonał dzieło śmierci, a tak spokojnie, jak to czyni matka, gdy budzi ze snu swe dziecię. Było to w Naim. Właśnie wchodziliśmy w bramę miasta; nagle wstrzymał nas wychodzący z niej orszak pogrzebowy. Nazarejczyk stanął, czekając by przeszli, gdy postrzegł wśród tłumu kobietę żałośnie zawodzącą, wdowę, której jedynaka chowano.