Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pytał dzieci, kobiet, przechodniów: „Gdzie jest Ten, który się narodził, Król żydowski?“ — Oczywiście nikt mu na to nie odpowiedział, nikt nie rozumiał czego chcieli, więc jechali dalej, a lud zdziwiony tłómaczył sobie pytania ich w najróżnorodniejszy sposób. „Szukamy, bo widzieliśmy gwiazdę Jego na Wschodzie i przychodzimy oddać Mu cześć“ — nikt tego zrozumieć nie zdołał. — O toż samo pytali Rzymianina w bramie, a on, nie mędrszy od prostego ludu po drodze, odesłał ich do Heroda.
— Gdzie są teraz?
— W gospodzie; tłumy ludu cisną się ustawicznie, aby ich widzieć
— Któż oni są?
— Nikt tego nie wie. Mówią, że są to Persowie, mędrcy, którzy rozmawiają z gwiazdami — prorocy może... tacy, jak niegdyś Eliasz lub Jeremiasz.
— O kim to oni myślą, pytając o Króla żydowskiego?
— Oczywiście o Chrystusie, który się narodził.
Jedna z kobiet, składając robotę, śmiała się i rzekła: Dobrze, gdy Go zobaczę, uwierzę.
Inna idąc za przykładem poprzedniej dodała: A ja nie uwierzę, aż ujrzę, że wskrzesza umarłych.
Trzecia rzekła spokojniej: Dawno był obiecanym, to też dość mi będzie, gdy Go ujrzę uzdrawiającego trędowatych.
Tak rozmawiając, siedziały kumoszki długo, aż je noc i zimno zmusiły do pójścia do domu.




ROZDZIAŁ V.

Tegoż samego dnia późno wieczorem, kiedy zaciągano pierwszą nocną straż, odbywało się na rozkaz króla Heroda wielkie zebranie w pałacu na górze Syon. Przybyło na nie około pięćdziesięciu osób. A byli to znaczniejsi kapłani, uczeni w piśmie, doktorowie prawa, składający radę królewską. Między nimi byli przedstawiciele rozmaitych sekt: Faryzeusze, Saduceusze i Esseńczycy.