Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Sądzę, trybunie, że przez całe ośm lat w celi tej tylko jeden znajdował się więzień.
Tu trybun rzucił na klucznika badawcze spojrzenie i rzekł: Miej się na baczności, miałżebyś twierdzić, że Waleryusz kłamał?
Gezyusz skłonił się i rzekł: — Mógł sam być w błędzie.
— Nie, chyba że nie — przeczył trybun. — Stósownie do tego co mówisz, wiedział, jak sądzić; bo żali nie powiedziałeś co dopiero, że jadła i napoju dostarczano na trzy osoby?
Otaczający przyświadczyli, podziwiając rozumną domyślność swego przełożonego; ale Gezyusz, pewny siebie, zdawał się nie zważać na tę uwagę.
— To dopiero połowa historyi; skoro się dowiesz całej, podzielisz moje przekonania. Otóż, cóż dalej zrobiłem z owym człowiekiem: posłałem go do łaźni, kazałem oczyścić i odziać, a potem wyprowadziłem przed bramę fortecy i puściłem na wolność, umywając od reszty ręce. Tymczasem dziś wrócił on napowrót, a gdy go do mnie przyprowadzono, płakał i dawał mi znakami do zrozumienia, że chce wrócić do celi, na co pozwoliłem. Gdy go wiedziono, wyrwał się i padł mi do nóg, błagając, abym za nim poszedł. W tej chwili tajemnica o trzech ludziach stanęła mi na myśli i tem skorzej uległem jego prośbom. Dziś zaś cieszę się, że uczyniłem, jako żądał.
Całe zgromadzenie słuchało teraz opowiadania z najwyższem zaciekawieniem.
— Gdyśmy się znaleźli w celi, nieszczęśliwy poznał ją po omacku, z czego dziwną okazywał radość; a biorąc mnie za rękę, przywiódł do otworu podobnego do tego, którym się jemu samemu jeść podawało. Był to otwór dość duży, cały hełm mógł się przezeń przesunąć, przecież dnia poprzedniego uszedł naszej uwagi. Trzymając mnie za rękę, włożył głowę w otwór i wydał krzyk zwierzęcy. Zdziwiony odsunąłem nieszczęśliwego, a zająwszy jego miejsce, zawołałem do wnętrza: — Hej, jest tam kto? — Zrazu nie odebrałem żadnej odpowiedzi, ale za powtórnem zapytaniem usłyszałem taką odpowiedź: — Bądź pochwalony, o Panie! — Zdziwienie moje wzrosło, bo był to głos kobiecy. Pytałem dalej: — Kto jesteś? — Jestem