Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Misenum) odbierałem jako syn Duumwira, i tylko jako taki jestem Rzymianom znany. Dążąc do tego celu, opuściłem Rzym i przybyłem do Antyochii w zamiarze towarzyszenia konsulowi Makseniuszowi w przygotowywanej wyprawie przeciwko Partom. Ponieważ jestem już mistrzem w robieniu bronią, pragnę jeszcze przy tej sposobności nauczyć się strategii czyli szykowania wojska w polu. Konsul dopuścił mnie do swego najbliższego otoczenia; tymczasem, gdyśmy wczoraj wpłynęli na wody Orontesu, spotkaliśmy dwa statki z żółtemi flagami; a pewien towarzysz podróży, współwyznawca z Cypru, powiedział nam że twoją są własnością, obznajmiając nas pokrótce z dziejami twego żywota. Mówił o twojem szczęściu w handlu, o licznych karawanach i ich cudownych przygodach; a nie przypuszczając jak bardzo mnie to obchodzić może, wspomniał: żeś Żydem i dawnym sługą księcia Hura. Znaną mu też była przygoda Gratusa, jego względem ciebie okrucieństwa i tychże przyczyna.
Na to wspomnienie Simonides pochylił głowę, córka zaś chcąc złagodzić jego boleść, czy ukryć swe podwójne współczucie, złożyła głowę na piersi ojca, który wnet podniósł oczy i rzekł czystym, rzewnym głosem:
— Słucham.
— Widzę, zacny Simonidesie — mówił Ben-Hur, przysuwając się ku niemu, a całą duszę zdawał się chcieć wlać w te słowa — widzę żem cię nie przekonał! że cień twego podejrzenia pada jeszcze na mnie.
Nie wzruszyło to kupca, był zimny jakby z marmuru wykuty i nie wyrzekł słowa.
— Widzę jasno trudności mego położenia — ciągnął dalej Ben-Hur — wszystko, co mówię z czasu mego pobytu w Rzymie, mogę udowodnić; dość mi odwołać się do konsula, goszczącego obecnie w waszem mieście, ale, niestety, nie mogę dostarczyć dowodu, którego żądasz. Nie mam nic, coby świadczyło, żem synem mego ojca; a ci, którzyby mi pomódz mogli, może zgubieni — a może umarli!
To mówiąc, zakrył twarz rękoma; Estera wstała, a podając mu wzgardzony puhar, rzekła:
— Oto wino z krainy, którą kochamy wszyscy, wypij, proszę!
Głos ten był słodki, niby głos Racheli czerpającej wodę u studni pod Nahorem, a oczy jej pełne łez, co widząc Juda wypił i rzekł: