Przejdź do zawartości

Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ucieczka nie przyniosłaby mu pożytku. Tak, na całym szerokim świecie nie było miejsca, gdzieby go nie dosięgła karząca ręka wszechwładnego pana — czy to na morzu, czy na lądzie. Pragnął wolności zgodnej z prawem, bo tylko wolnym obywatelem mógł zamieszkać w Judei i wypełnić obowiązki, którym się poświęcił; dla niego niema życia gdzieindziej. O Boże! jakżeż czekał i błagał o taką wolność. Jakże długo ona się opóźniała, a jak radośnie witał ją wreszcie w obietnicy trybuna. Wszak nic innego wielki ten człowiek nie mógł mieć na myśli? A gdyby dobroczyńca ten miał teraz marnie zginąć? Umarły nie może przecież wrócić, aby wybawić z więzów żyjącego. Nie, to się stać nie może — Aryusz nie powinien umrzeć; gdyby zaś tak się stać miało, to lepiej zginąć z nim razam, niż żyć nadal niewolnikiem na okręcie.