Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie możemy razem panować. Poznaliśmy go obecnie; i nie oszuka on nas więcej!
Gdy usłyszał to przemówienie, i zobaczył wyraz niesłychanej energji w twarzy cara (jak to sam później opisał) Michaud — „chociaż obcy urodzeniem, ale Rosjanin z ciałem i z duszą“ — uczuł się uniesionym zapałem dochodzącym prawie do szału.
Sire! — wykrzyknął. — Podpisujesz temi słowami sławę nieśmiertelną Rosji i zbawienie całej Europy!
Po zadokumentowaniu nie tylko uczuć osobistych, ale całego ludu rosyjskiego, którego (jak mu się zdawało) był w tej chwili rzecznikiem i przedstawicielem, Michaud odszedł, pożegnany przez cara łaskawem głowy skinieniem.





IV.

Wtedy gdy Rosja na pół podbita, widziała mieszkańców uciekających z Moskwy spalonej, dalej i dalej w głąb kraju; gdy branka powtarzała się bez przerwy; zdaje się tym, którzy nie żyli w owej epoce, że od najmniejszego do najwyższego, wszyscy musieli oddychać jednem li uczuciem i byli przejęci jedną myślą: Poświęcić wszystko dla ojczyzny, lub zginąć razem z nią. Opowiadania z owych czasów są przepełnione opisami czynów bohaterskich, dowodzących najwyższej ofiarności, miłości bez granic, rozpaczy i bólu na wskroś przejmującego.