Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 08.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie lada gratyskę! Wasi Mużyki nie mówię! Ci mogli przed nami uciekać... Ale wy, ludzie z sfer wyższych, ludzie cywilizowani, powinnibyście przecie znać nas lepiej... Zdobyliśmy Wiedeń, Berlin, Madryt, Neapol, Rzym, Warszawę, wszystkie najznaczniejsze stolice na świecie... Boją się nas, ale kochają zarazem! Zyskujemy tylko na bliższem poznaniu.. A cóż dopiero nasz cesarz, który...
Piotr przerwał mu, zapytując tonem smutnym i z pewnem pomieszaniem:
— Wasz cesarz?... Czyż naprawdę Napoleon?...
— Jest wcieleniem wielkoduszności, łaskawości, sprawiedliwości i gienjuszu!... Oto czem jest nasz cesarz! Mówię to panu, ja Ramballe! Jak mnie tu widzisz przed sobą, byłem jego wrogiem zaciętym przed ośmiu laty. Mój ojciec był hrabią i emigrantem... Pokonał mnie jednak ten człowiek!... Porwał mnie! olśnił blaskiem swego gienjuszu! Nie mogłem oprzeć się jego urokowi, patrząc jaką okrył sławą i wielkością, moją drogą Francję! Gdym zrozumiał czego pragnie, gdym zobaczył że nam uściela drogę samemi wawrzynami, powiedziałem sobie (pan mnie zrozumiesz?) powiedziałem: To prawdziwy władca i monarcha z Bożej Łaski!... oddając mu się z duszą i z ciałem!... Tak, tak, kochany przyjacielu: gienjusz to największy w dziejach świata, w wiekach przeszłych i przyszłych!
— Czy jest już w Moskwie? — spytał Piotr nieśmiało i z wahaniem, tonem skruszonego winowajcy.
— Na przedmieściu dopiero... Do miasta wjedzie jutro z zwykłą pompą.
Przerwał im rozmowę Morel, oświadczając z wielkim