Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 07.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rozpoczęto kampanję. Żołd został zdwojony. Pułk wysłany do Polski dostał nowych oficerów, świeże konie, i zapanowała w nim owa wesołość trochę hulaszcza, która objawia się zwykle na samym początku każdej kampanji. Rostow umiejąc oceniać należycie korzyści swego obecnego położenia, bawił się wyśmienicie. Nie zaniedbywał przeto swoich obowiązków. Spełniał je najsumienniej, mimo że wiedział z góry, iż prędzej, czy później z wojska wystąpi.
Nareszcie wojska rosyjskie opuściły Wilno bez wystrzału, dla mnóstwa przyczyn i powodów politycznych, dyplomatycznych, i tak dalej... a to ustąpienie sprowadziło w łonie samego sztabu głównego, niesłychaną komplikację, interesów krzyżujących się, kombinacji i intryg najrozmaitszych.
W pułku Pawłogrodzkim tymczasem nikomu się ani przyśniło o intrygach, lub kopaniu dołków pod kimś drugim. Podobne sprawy zostawiano wyłącznie panom sztabowcom. Dotąd maszerowano zwolna, w pogodę najpiękniejszą, mając podostatkiem furażu dla koni i żywności dla żołnierzów. Zrazu rozkwaterowali się byli w okolicach Wilna. Tam oficerów przyjmowano najgościnniej po domach większych właścicieli. Pili, kochali się i tańczyli na umor! Gdy z tamtąd posłano ich dalej, nie jednemu z oficerów ścisnęło się serce za piękną Poleczką, do której zaczął był na prędce smalić cholewki. Tak cofali się aż nad brzeg Dryssy, zbliżając się do samych granic Rosji.
W dniu 25 lipca pułk huzarów Pawłogrodzkich, stoczył dość znaczną utarczkę z nieprzyjacielem. W wi-