Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 07.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdyby źle czynił, ani nagrodzić, choćby okazał się największym bohaterem!“
— O! to dyplomata, w całem tego słowa znaczeniu — uśmiechnęła się panna Scherer. — Znam ja nie od dziś Kutuzowa!
— I o tem również przebąkiwują — błąkał się dalej po manowcach „człowiek wielkich zasług“ ale małej niestety znajomości świata wielkiego! — że Kutuzow wymógł nawet słowo od samego cara, że nie pokaże się wojsku aż do końca kampanji.
Zaledwie wypowiedział te słowa nieszczęsne, odwrócili się od niego jednocześnie, jakby poruszeni tą samą sprężyną, książę Bazyli i panna Scherer, zamieniając nawzajem spojrzenie pełne politowania, nad tą podziwu godną naiwnością. Oboje wzruszyli nieznacznie ramionami, wzdychając ciężko i przeciągle.





XXIX.

Gdy to się odbywało w Petersburgu, Francuzi zostawiając po za sobą Smoleńsk obrócony w perzynę, zbliżali się coraz bardziej ku Moskwie.
Napoleon próbował ale nadaremnie, stoczyć bitwę nad Wiazmą, potem jeszcze trochę dalej. Wskutek rozmaitych okoliczności, Rosjanie nie mogli jej przyjąć aż pod Borodynem, oddalonym od Moskwy o sto dwanaście wiorst. Stanąwszy nad Wiazmą, Napoleon wydał rozkaz