Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zapatrzona w jakąś dal mglistą... o kim, czy o czem?... Sama przed sobą, nie umiała z tego zdać sprawy dokładniej.





XIII.

W kilka dni później Mikołaj zwierzył się przed matką ze swoją miłością dla Soni, i z postanowieniem niezachwianem tym razem, poślubienia jej jak najrychlej. Hrabina spodziewała się tego, śledząc od dawna ich oboje. Wysłuchała go do końca w głębokiem milczeniu, oświadczając tak samo stanowczo, że wolno mu się żenić z pierwszą lepszą, ale ani ona, ani ojciec, nie przystaną nigdy, na to małżeństwo. Mikołaj skamieniały, odczuł raz pierwszy w życiu, że matka jest na niego serjo zagniewana, mimo jej namiętnego przywiązania do syna pierworodnego, i nic jej nie skłoni do ustępstwa pod tym względem. Posłała natychmiast po męża, starając się przedłożyć mu całą sprawę spokojnie i objektywnie. Żal i gniew wzięły górę jednak nad wszelką rozwagą, dostała kurczów serca, spazmów płaczących i śmiejących. Wyniesiono ją, położono do łóżka i hrabia wysłał natychmiast konie po lekarza. Ojciec starał się wyperswadować synowi ten związek fatalny, na co Mikołaj odpowiedział kategorycznie, że dał już słowo i nie złamie go za nic w świecie. Zmieszał się hrabia, zmiękł, zaczął mówić o czemś innem i wkrótce odszedł do żony.