Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skrzydełka motyli obrazy ich wrażeń i zabaw niewinnych, w szczęśliwych latach dziecięcych, kiedy patrzymy na wszystko z taką świętą wiarą, kiedy owiewa nas urok poetyczny świata zaczarowanego, świata śpiących królewien i rycerzy w nich zakochanych którzy budzą je pocałunkiem.
Sonia opowiedziała z kolei, jak bała się Mikołaja, z powodu pętlic z guzami, któremi był naszyty jego kaftan. Uspokoiła ją dopiero piastunka, zapewniając, że na Nowy Rok i ona dostanie taką kacabajkę, z pętlicami od góry do dołu.
— Ta sama niania, opowiadała mi raz, że Mikołkę znaleziono w ojca starym pantoflu, a mnie w główce kapusty — Nataszka śmiechem parsknęła. — Nie śmiałam jej zaprzeczyć, ale pamiętam żem długo się namyślała nad tem ważnem zagadnieniem.
Odchylono w tej chwili drzwi od sieni i jedna z dziewcząt służebnych, wściubiła głowę przez szparę wołając ścicha:
Pannuńciu! Nikita przyszedł ze wsi, z prześlicznym kogutem.
— Daj mi pokój Kseniu. Powiedz mu niech go odniesie nazad skąd go wziął.
Dimmler, wszedłszy tymczasem do salonu, wyjął arfę ze skórzannej pochwy i zaczął ją podstrajać.
— Edwardzie Karolowiczu, zagraj nam proszę, moją ulubioną noktiurnę Fielda — zawołała hrabina.
Dimmler wziął kilka akordów i spojrzał w kąt, gdzie siedziała trójca nierozłączna.