Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

natychmiast swoje zwykłe miejsce, na kobiercu przed kominkiem, kończąc jeszcze toaletę i wylizując językiem swoje rude kudły.
Po drugiej stronie pokoju gospodarza, był wąski korytarz, a za nim izba dla służby męzkiej. Z niej dochodził gwar głosów pomieszanych i wybuchy śmiechu. Tam teraz zgromadziły się prawie wszystkie kobiety z oficyn. Nataszka i jej bracia, porzucali futra i ciepłe buciki, wyciągając się wygodnie na szerokiej otomanie w sali jadalnej. Paweł zasnął natychmiast, nie nawykły do trudów podobnych. Nataszka i Mikołaj mimo głodu i zmęczenia niesłychanego, nie stracili humoru. Ponieważ nie miał przed kim pozować na wielkiego strzelca i mężczyznę dojrzałego, Mikołaj odpowiedział na figlarne mrugnięcie siostry, szczerym, dziecinnym niemal wybuchem śmiechu, któremu ona zawtórowała, niewiedząc nawet, z czego właściwie śmieją się oboje...
„Wujcio“ ukazał się wkrótce w stroju domowym. W krótkim kożuszku, szerokich, z sukna granatowego szarawarach i w wygodnych bucikach filcowych. Ten ubiór, który niegdyś pobudzał Nataszkę w Otradnoe do śmiechu i przekpiwań ze starego dziwaka, tu wydał jej się zupełnie zastosowany do całego otoczenia, i nie raził wcale jej smaku wyrafinowanego. „Wujcio“, także w usposobieniu najweselszem, przyłączył się do nich, śmiejąc się na całe gardło, swoim niskim, potężnym basem.
— Cóż? Zdrowiśmy hrabianeczko? — Ścisnął czule za ręce Nataszkę. — Bodaj to być młodym!... Historja