Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





I.

Pismo święte uczy nas, że szczęście najwyższe człowieka przed jego upadkiem, stanowił brak zupełny pracy jakiejkolwiek. To samo usposobienie odszukujemy i w człowieku upadłym. Dziś atoli, nie może on pozostać zupełnie bezczynnym, nietylko z powodu klątwy Bożej, ciężącej nad nim i skazującej go — „na pracę w pocie czoła, dla zdobycia chleba“ — ale w ogóle, w skutek całego jego ustroju moralnego. Głos tajemniczy, głos sumienia ostrzega go, że staje się występnym, oddając się próżniactwu. Gdyby jednak mógł połączyć ciążące na nim obowiązki, ze słodką bezczynnością, używałby niezaprzeczenie owego szczęścia pierwotnego w raju Adama i Ewy. W tych mniej więcej warunkach znajduje się jednak cała jedna warstwa ludzkości, mianowicie: wyżsi wojskowi. Ci oddają się częstokroć życiu bezczynnemu z musu niejako. Jest im to nie tylko dozwolonem, ale prawdą nakazanem, i stanowi Bogiem a prawdą, główny urok służby wojskowej.
Od roku 1807, Mikołaj używał w całej pełni owych rozkoszy, zawsze w tym samym pułku huzarów. Obecnie dowodził szwadronem, który przedtem należał do Denissowa.
Był z niego co się zowie poczciwy chłopiec. Daw-