Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oka nie zmrużę, a nie dopuszczę tej szalonej dziewczynie wnieść wstyd i hańbę, pod dach rodziny, dotąd nieskazitelnej.





XXIX.

Anatol mieszkał od pewnego czasu u Dołogowa. Plan wykradzenia Nataszki, został wymyślony i opracowany w szczegółach najdrobniejszych przez tego ostatniego. Miano go wykonać rzeczywiście tej samej nocy, w której Sonia przysięgła najsolenniej, że się nie ruszy z pod drzwi Nataszki. Ta znowu obiecała święcie, wymknąć się niepostrzeżenie, o jedenastej w nocy, bocznemi, krętemi schodkami, aby połączyć się z Anatolem, Kurakin miał ją zawieść o sześćdziesiąt wiorst za Moskwę, do wsi Kamionki. Tam miał na nich czekać ksiądz, z którego zdjęto poświęcenie i zasuspendowano, za jakąś sprawę kryminalną. Nie wolno mu zatem było udzielać ślubów, ani spełniać innych funkcji kapłańskich. Taka ceremonja, była więc prostem oszustwem i zupełnie nieważną Druga „trójka“ koni rozstawionych na drodze, miała ich zawieść na gościniec wiodący do Warszawy. Tu umyślił Anatol wziąć konie pocztowe dla większego pośpiechu i aby tem łacniej im przyszło, zatrzeć ślad wszelki za sobą, skoro raz przejadą granicę.
Anatol postarał się o paszport najlegalniejszy, dla siebie i dla Nataszki i o rozkaz dostarczenia mu koni kurjerskich na każdej stacji. W kieszeni zaś miał dwa-