Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozrywki stosowne dla tych ślicznych panienek. I ja jestem w Moskwie ptakiem przelotnym. Nie zabawię tu długo... Trzeba tem bardziej korzystać z krótkiego terminu, i zabawić się należycie... Dużo słyszałam o tobie, moja śliczotko — zwróciła się wprost do Nataszki, ze swoim najsłodszym uśmieszkiem — w Petersburgu, od mojego wiernego pazia księcia Trubeckoj i od serdecznego przyjaciela mego męża, księcia Bołkońskiego... — Położyła nacisk na tem nazwisku, dając tem do zrozumienia, że wie o wszystkiem. Następnie, żeby zaznajomić się jeszcze lepiej, zaprosiła Nataszkę do swojej loży.
W trzecim akcie scena przedstawiała pałac oświetlony à giorno, którego salę wspaniałą ozdabiały portrety rycerzy wąsatych i brodatych. Po środku stało dwie osoby prawdopodobnie król i królowa. Król poruszył jednem i drugiem ramieniem, nareszcie zaintonował z pewnem wahaniem wielką arję, która co prawda wcale mu się nie udała. Później zasiadł na tronie wyzłacanym i okrytym pąsowym aksamitem, zapraszając królowę ręką, żeby zajęła obok niego drugie, niższe krzesło. Teraz wprowadzono ową jejmościankę, ubraną najprzód biało, potem niebiesko, a która obecnie Bóg raczy wiedzieć dla czego, była już tylko w koszulce. Z włosami rozpuszczonemi, zaczęła drzeć się niemiłosiernie, załamywać ręce i targać włosy, wyrażając tem rozpacz najwyższą. Naraz król skinął ręką surowo i natychmiast wybiegło z po za kulis mnóstwo kobiet i mężczyzn w trykotach, którzy skakali po scenie jak opętani. Skrzypce rzępoliły dość fałszywie, na nutę jakiegoś tańca lekkiego i wesołego. Z tłumu tańczących wysunęła się jedna tan-