Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drzew konary, lekki odcień pomiędzy boleścią, a rozpaczą, po za którym dostrzegamy jutrzenkę pociechy i ukojenia w smutku“.
Borys wdzięczny za tak czułe zastosowanie tych słów do niego, odpowiedział natychmiast tą strofką:

„Melancholjo, ty moja jedyna pociecho!
„Budząca w mojej duszy, wierne, smętne echo,
„Bez ciebie, jakąż znalazłbym osłodę w życiu?
„Ty koisz łzy moje, płynące w ukryciu“.

Julja grała mu często na arfie, dobierając umyślnie dla „swego serdecznego przyjaciela“ — nokturny i melodje najsmętniejsze. On w zamian czytał jej ustępy, tchnące najczarniejszą melancholją, z romansu Karamzyna „Biedna Elżbietka“. Czasem zmuszony był przerwać czytanie, tak się czuł (czy tylko udawał) wzruszonym. Gdy spotykali się gdziekolwiek, ich spojrzenia wymowne, powłóczyste, dawały do poznania, że oni jedynie rozumieją się nawzajem w tym tłumie bezmyślnym, oni potrafią ocenić całą wartość, jeden drugiego!
Matka Borysa bywała coraz częściej w pałacu Kuraginów. Nieodstępywała ani na krok od samej pani Kuragin. Ze zwykłą u niej zręcznością, potrafiła wybadać dokładnie, ile Julja będzie miała posagu? Dowiedziała się tedy, z pierwszej ręki, że majątek Julji składa się z dwóch kluczów niedaleko Moskwy, i z pysznych lasów, w guberni Niżno-Nowogrodzkiej!... Zawsze pokorna i poddająca się woli Najwyższego, odkrywała nawet w owej melancholji nieuchwytnej, która łączyła duszę jej syna, z duszą bogatej dziedziczki, dowód oczywisty woli Boskiej.