Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 04.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że byłem, jestem i będę! Wiem że prócz mnie i nademną, żyją duchy i tam to mieszka i panuje prawda odwieczna!
— Teorja Herdera — Andrzej wtrącił od niechcenia — ona mnie jednak nie trafia w niczem do przekonania! Życie i śmierć, oto co nas uczy i przekonywa!... Gdy patrzymy na istotę ukochaną, złączoną ściśle z nami, w obec której zawiniliśmy nieraz i radzibyśmy poprawić się, dać jej zapomnieć o krzywdach wyrządzonych... (głos zadrżał mu w tem miejscu)... a zobaczymy nagle jak ta istota cierpi, jak walczy i miota się w bolach śmiertelnych i... nareszcie umiera... pytamy mimowolnie dla czego? Niepodobna, żeby na to nie było odpowiedzi! Wierzę święcie że jest, i być musi! Oto co może przekonać i co mnie przekonało.
— Ależ powiedziałem przecież to samo — Piotr zaprotestował.
— Nie, ja chcę dowieść przez to, że nie rozumowania doprowadzają nas do przypuszczenia, że musi istnieć życie pozagrobowe, ale ten fakt, gdy szło się przez życie we dwoje, aż tu nagle odrywa się od nas nasz towarzysz i ginie tam gdzieś... w jakiejś próżni... Zatrzymujemy się wtedy nad tą przepaścią, spoglądamy w w nią... przekonanie rzuca nam się w oczy... ja zaś patrzyłem...
— Skoro tak jest, musisz więc wiedzieć, że jest „gdzieś“ „coś“ i jest — „ktoś“, czyli: że istnieje życie przyszłe i Bóg!
Książę Andrzej nic na to nie odpowiedział. Powóz z końmi stanął był od dawna po drugim brzegu rzeki; słońce już się chowało za grzbiety pagórków. Lekki