Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 02.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kotuzowa, obsaczani i gonieni przez stu tysięczną armją francuzką, z Bonapartem na czele, natrafiali jedynie w swoim pochodzie na niechęć i najzupełniejszy brak życzliwości ze strony mieszkańców w całym kraju. Niemcy przestali ufać swoim sprzymierzeńcom. Wojsko rosyjskie było jak najgorzej zaopatrzone w artykuły spożywcze. Nikt nie dbał, nikt nie pytał się, czem też żyją żołnierze rosyjscy? Zmuszeni po części do bezczynności, zupełnie innemi warunkami rozpoczętej kampanji, niż ktokolwiek z nich mógł spodziewać się i przewidywać, cofali się z najwyższym pośpiechem. Trzymali się brzegów Dunaju, przystając kiedy niekiedy, aby stoczyć mniejsze utarczki z nieprzyjacielem, osłabiając w ten sposób cokolwiek jego siły.
Postępowali w tem jednak z wielką ostrożnością. Nie zaczepiali nigdy Francuzów, chyba że to było niezbędnem, aby utorować sobie drogę do dalszego cofania i nie oddać w ręce nieprzyjaciela wszelkich bagaży. Takie potyczki stoczono pod Lambach, Amstetten, Melck, a mimo odwagi i wytrwałości Rosjan, którym oddawali sprawiedliwość nawet sami ich przeciwnicy, ostatecznym wynikiem tej wojny nieszczęsnej była najfatalniejsza rozsypka! Austrjacy umknąwszy z Ulmu, gdy miasto poddało się nieprzyjacielowi, połączyli się byli z Kotuzowem w Braunau. Opuścili go jednak wkrótce, zostawiając własnym siłom, wycieńczonym najokropniej. Obrona Wiednia była czystem niepodobieństwem; wbrew bowiem planowi, wypracowanemu tak szczegółowo i z taką mozołą, według wszelkich reguł strategicznych, który rada wojenna przysłała była z Wiednia Kotuzowowi; jeżeli